autor: Sosna » 2015-06-23, 19:24
Uwaga: tekst sponsorowany przez biuro pośrednictwa nieruchomościami.
Półtora roku szukałam mieszkania dla siebie. Oczywiście nie obyło się bez kontaktów z pośrednikami. Wnioski:
1. Często skrajna niedbałość w opisie nieruchomości. Np. reklamowanie mieszkania jako posiadającego KW, gdy jej nie posiadało, mylenie stron świata na którą wychodzą okna (wręcz wskazywanie przeciwnych), mylenie pięter. Również (a nawet przede wszystkim) w przypadku dużych ogólnopolskich biur, np. Metrohouse.
2. Podpiszesz z pośrednikiem umowę, podasz kontakt do siebie i dokładnie opiszesz, czego szukasz - bądź pewny, że albo nie odezwie się wcale, albo zaspamuje cię wszystkimi ofertami, jakie akurat ma pod ręką. Nazw nie podaję, bo z około 20 biur z jakimi miałam kontakt, trafiłam tylko na dwóch rzetelnych pośredników, którzy faktycznie wyszukali ofertę spełniającą w większości moje oczekiwania (tę samą zresztą, niezależnie).
3. Podpisanie przez sprzedającego umowy na wyłączność jest podpisaniem na siebie wyroku. Pośrednik mający wyłączność będzie zainteresowany nie szybką sprzedażą mieszkania, ale znalezieniem kupującego, od którego zgarnie kolejną prowizję, a w imię tego będzie wręcz utrudniał sprzedaż. Znalazłam mieszkanie, które mnie interesowało na tyle, że byłam na 90% zdecydowana na zakup. Nie w ciemno, bo dokładnie znałam okolice i na podstawie opisu i zdjęć bez trudu namierzyłam lokal, a następnie od lokatorów dostałam nr tel. do właściciela. Z właścicielem bezpośrednio umówiłam się na oględziny. Następnie skontaktował się ze mną pośrednik, z którym sprzedający miał umowę na wyłączność, i zażądał ode mnie podpisania umowy (z prowizją). Gdy odmówiłam, przekazał właścicielowi, że nie jestem już zainteresowana ofertą i odwołał "w moim imieniu" umówione spotkanie!!! Pisarek Nieruchomości
4. Jak już ktoś z komentujących zauważył, warto przeczytać i przeanalizować umowę pośrednictwa - nie chroni ona klienta (ani sprzedającego, ani kupującego) przed żadnym ryzykiem. Pośrednicy mają wykupione polisy OC na minimalne obowiązujące kwoty (w ub. roku 25 tys. zł), co przy np. stołecznym rynku mieszkań jest śmieszne. W przypadku wpadki, pozostaje wieloletnia batalia sądowa. Innymi słowy: człowieku, potencjalny sprzedawco/kupujący: jeśli nie chcesz zbyt dużego ryzyka, dokształć się sam, również wykorzystując kontakty z pośrednikami, ale nigdy w pełni na nich nie polegaj.